Sandra

Sandrę udało mi się namówić na sesję w studio. Prześliczna blondynka o filuternym, ba czupurnym spojrzeniu. Wpadłam na pewien pomysł.

Chwilę zastanawiałam się, czy Sandra się zgodzi, ale potem pomyślałam, że drugiej takiej okazji nie będzie. „Sesja musi być w konwencji Marilyn Monroe” powiedziałam. Zapadła cisza. „Super” padło w odpowiedzi. To była prawdziwa przygoda. Odważna, kobieca i przede wszystkim pełna energii i radości modelka czuła się jak ryba w wodzie podczas zdjęć. Wycisnęłyśmy z konwencji ile się dało, a czerwień ust Sandry widać nawet na czarno-białej fotografii.

Chcesz wiedzieć więcej?

Skontaktuj się ze mną